LEO
Razem z Alex wybiegliśmy z ogniska i zabraliśmy się za pracę nad naszym projektem Argo III.
Alex rozłożyła swoje projekty na stole i zaczęliśmy je oglądać. Dokładnie je przeanalizowaliśmy i zabraliśmy się do pracy. Wykorzystaliśmy stary kadłub Argo II ,głowę Festusa i moją cenną kulę Archimedesa. Po 10 godzinach ciężkiej pracy udało nam się skończyć Argo III. Wyglądało tak samo jak Argo II poza jednym wyjątkiem. Statek miał specjalne przewody ,które przewodziły prąd ,co powodowało przyśpieszenie materii. Dzięki temu statek mógł poruszać się w mgnieniu oka. Zdążymy dotrzeć do Grecji w jakieś 5 dni o ile nie zaatakują nas po drodze jakieś potwory.
-Jest świetny!-powiedziała Alex i weszła na pokład statku. Zrobiłem to co ona i wszedłem za nią.
Stanęła obok głowy Festusa. Jej włosy błyszczały się w świetle reflektorów przy których zawsze pracowałem.
-Mam nadzieję ,że misja nam się powiedzie.-westchnęła.
-Musi nam się udać.-powiedziałem jej z nadzieją w głosie i objąłem ją.
JOAN
Od tego ciężkiego myślenia rozbolała mnie głowa i zasnęłam.
Stałam przy boisku do siatkówki. Ujrzałam moich przyjaciół ,którzy walczyli z różnorodnymi potworami. Zauważyłam Jasona ,który próbował uratować swoją dziewczynę Piper. Uniósł swój miecz jego klinga błyszczała się. Po chwili zamachnął się na olbrzyma ,który rozsypał się w drobny proch. Potworów zbierało się coraz więcej. Pole bitwy było zasłane ciałami herosów i moich przyjaciół. Zobaczyłam nieprzytomną Hazel ,która miała wbity sztylet w brzuch. Frank próbował ją ratować ,ale jak było widać na marne. Percy walczył z własnym żywiołem czyli wodą. Był jakby zamknięty w wielkiej morskiej kuli. Zaczął się topić. Obok leżała Annabeth. Jej ciało było całe okaleczone. Wszędzie miała pełno siniaków ,rozcięć i poważną ranę na głowie. Zobaczyłam Alex ,która walczyła z telchinami ,była nimi otoczona z każdej strony. Leo znajdował się w podobnej sytuacji co Percy. Walczył z ogniem ,nie był już na niego odporny po prostu się spalał.
Próbowałam się ruszyć i pomóc moim przyjaciołom ale nie mogłam zrobić ani jednego kroku.
Nagle na arenie walki pojawiła się grupka ludzi. Byli oni ubrani na czarno ,w rękach trzymali mosiężną broń-pistolety ,a może nawet strzelby. Ich ciała przyozdabiały piękne tatuaże. Widać ,że byli bardzo dzielni. W oczy rzucił mi się brunet. Miał wielki brązowe oczy. Krzyczał do swojej ekipy coś w tym stylu "Zabijajcie potwory i pomagajcie poległym".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz